Egotyzm jest aktywnym kłamstwem: zakłada ono, że zachcianki i namiętności egotyka oraz jego instynktowne żądze mają pierwszeństwo przed prawem moralnym, braterstwem innych ludzkich istot i wolą samego Boga. Egotyk jest niczym wahadło które dochodzi swoich praw przed zegarem lub niczym chmura, która, która rości sobie jakieś prawa wobec nieba, lub niczym ręka, która chce ignorować ciało, którego jest częścią. Egotyk, który realizuje wyłącznie swoje samolubne pragnienia, na koniec będzie nienawidził wszystkiego tego, co robi. Jest on niczym dziecko w postępowej szkole, które lamentuje: „czy zawsze muszę robić to, na co mam ochotę?”
Koncentrowanie się na samym sobie prowadzi do znienawidzenia samego siebie. Mały chłopiec, który zjadł wszystkie lody przeznaczone dla całej rodziny, zaczyna nienawidzić samego widoku tego rodzaju lodów: z jego czysto zwierzęcą, „warunkową” nienawiścią do pożywienia miesza się moralny wstręt do samego siebie za to, że popełnił grzech chciwości. Ta nienawiść samego siebie jest moralną karą, jaką płacimy za obżarstwo, podobnie jak wstręt do lodów jest fizycznym, zwierzęcym skutkiem tego samego przewinienia.
Ludzie, którzy cierpią na wstręt do samych siebie, instynktownie tłuką się w piersi, jakby chcieli wypędzić diabła z wewnętrznej cytadeli swojej duszy. Ateiści są bardziej skłonni do tego, by siebie nienawidzić, niż ludzie wierzący: ponieważ nie uznają oni Miłosierdzia i Miłości Boga, który pragnie uleczyć nas z naszego wstrętu do samych siebie, mogą oni dźwigać ciężar rozpaczy, aż osiągną jej ostateczny etap – samobójstwo. Autodestrukcja jest projekcją, zewnętrznym cieniem rzucanym przez wewnętrzną tragedię, w której małe ego rzuciło wyzwanie wszystkiemu, co jest od niego większe i, przepełnione wstrętem wobec skutków swojej własnej rebelii, w nienaturalny sposób znienawidziło swoje życie. Zarówno Piotr, jak i Judasz zbuntowali się przeciw Życiu, gdy wyparli się naszego Zbawiciela; obaj zostali ostrzeżeni przed swoją rewoltą; obaj zostali nazwani „szatanami” z powodu swojego przewinienia. Lecz Judasz „okazał skruchę przed samym sobą” i zwrócił swoje ego ku samemu sobie w daremnej agonii rozpaczy. Piotr natomiast, okazawszy skruchę przed swoim Panem, wyzwolił się ze zła dzięki pokorze i odzyskał radość.
Tylko poddanie siebie samego czemuś wyższemu niż własne ego może uleczyć rozpacz, gdyż taka pokora wyzwala duszę od pychy i samosądu, robiąc miejsce na strumień Bożej Prawdy i Miłości: „Ten, kto się poniża, będzie wywyższony, a ten, kto się wywyższa, będzie poniżony”…lecz nienawiść samego siebie jest wyniesieniem się do roli ostatecznego, gorzkiego sędziego. Dopóki na duszy oczyszczonej z zaabsorbowania samą sobą nie zawiśnie tabliczka „Na sprzedaż”, Boski Lokator nie może się doń wprowadzić.
Jednym z testów na prawdziwą pokorę jest nasze stanowisko wobec pochwały. Każdy, kto lubi rozgłos, jest pyszny, gdyż szuka usprawiedliwienia przed ludźmi; człowiek pokorny odnosi wszelką pochwałę do Boga. Jeśli posiada on dary, wie, że Bóg mu je dał, i że należy ich używać w służbie ich prawowitemu Właścicielowi. Jest on niczym okno, które cieszy się z tego, że może przepuszczać Boże światło, nie twierdząc, że światło jest jego własnym stworzeniem. Pokorny człowiek przyjmuje zarówno pochwałę, jak i naganę jako dary od Boga: oba te dary, słodki i gorzki, zesłane są przez Tego, który go kocha. Jak powiedział Hiob: „Dał Pan i zabrał Pan. Niech imię Pańskie będzie błogosławione!”
Lecz egotyk nie może zapomnieć o samym sobie, mimo iż że zdaje sobie sprawę z własnej małości i czuje do niej urazę: myśli on, że może ukryć swoją pośledniość poprzez nieustanne przechwalanie się. Pokorny człowiek poddany jest Bogu; jest on wolny od rozpaczy, gdyż wie, że jest kochany przez Samą Miłość. Egotyk wiecznie narzeka, że inni nie kochają go wystarczająco mocno i nie jest w stanie dostrzec, że jest to skutek jego własnego egocentryzmu. Jego męka – jak niemal każda inna forma nieszczęśliwości – pochodzi z uporczywego niezgadzania się na to, by zrezygnować ze swej własnej woli.
Nasze najszczęśliwsze chwile to te, w których zapominamy o samych sobie, zazwyczaj przez to, że okazujemy swą życzliwość komu innemu. Ów krótki moment samorezygnacji jest aktem prawdziwej pokory: człowiek, który traci samego siebie, znajduje siebie i znajduje swe szczęście.
Nienawiść do samego siebie i rozpacz są chorobami, na które podatni są tylko egotycy. Lekarstwo na te choroby jest zawsze to samo: pokora. A to oznacza zakochać się w sobie mniej niż zakochać się w Bogu.
Arcybiskup Fulton J. Sheen
Źródło: „Way to Happiness”, 1954r., str. 19-20.