Nasz Pan był pełen nadziei w stosunku do ludzkości. Zawsze postrzegał On ludzi takimi, jakimi ich stworzył. Przenikał On wzrokiem ludzką powierzchowność, całe plugastwo i brud i dostrzegał pod nimi prawdziwego człowieka. Nigdy nie utożsamiał On człowieka z grzechem. Postrzegał On grzech jako coś obcego, okropnego, jako coś, co nie należało do człowieka, co nim zawładnęło, lecz spod czego człowiek może się wyzwolić, aby być prawdziwym sobą. Podobnie jak każda matka dostrzega swój własny obraz i podobieństwo pod brudem na twarzy swojego dziecka, tak i Bóg zawsze dostrzegał Boski obraz i podobieństwo pod warstwą naszego grzechu. Spoglądał On na nas w taki sam sposób, w jaki oblubienica spogląda na oblubieńca, a oblubieniec patrzy na oblubienicę w dniu zaślubin: każde z nich wygląda doskonale wobec ukochanej osoby.
Arcybiskup Fulton J. Sheen
Źródło: „Through the Year with Fulton Sheen”, 1985r., str. 113-114.