Chrystus jest naszym światłem. Jeśli oddalamy się od słońca (a słońce jest symbolem Chrystusa), cień znajduje się przed nami. Jest to jedna z przyczyn, dla których wielu katolików dotkniętych jest wszelkimi rodzajami psychozy i neurozy; odczuwają oni strach przed tymi wydłużającymi się cieniami, dopada ich lęk, przerażenie i trwoga. Gdy odchodzimy od Chrystusa, im dalej pójdziemy, tym dłuższe są cienie, które pojawiają się przed nami: są nimi oburzenie i agresja, gdy tylko ktoś nam powie, że oddalamy się od światła. Jeśli, jednakże pójdziemy w kierunku słońca i zaczniemy darzyć Chrystusa coraz większą miłością, wszystkie cienie znajdą się za naszymi plecami – wszelkie żale i urazy. Im bardziej słońce rozświetla nasze życie, tym szybciej mijają wszystkie te rzeczy. Strach odchodzi w niepamięć, a wyrzuty sumienia zostają pochłonięte przez gorącą miłość Chrystusa.
Arcybiskup Fulton J. Sheen
Źródło: „Through the Year with Fulton Sheen”, 1985 r., str. 23.
Dzięki, wracam do Światła 🙂