Być może jesteśmy zbyt surowi wobec dzieci. Są one obwiniane, choć wina często leży po stronie rodzica. Żadne dziecko nie jest wystarczająco rozumne, by znać przyczynę własnego zachowania w stosunku do rodziców. Dopiero po upływie czasu odkrywa tę przyczynę i zdaje sobie sprawę, że miało rację. Na przykład gdy byłem chłopcem, moja matka często wołała mnie, gdy grałem w baseballa lub w piłkę nożną. Wydawało mi się niesprawiedliwe, że muszę przerwać grę, aby iść do sklepu i kupić mydło lub mięso. Mama usprawiedliwiała swoje polecenie mówiąc: „Co za różnica, czy biegasz po polu, czy biegniesz do sklepu? W obu przypadkach biegasz”.
Gdy dorosłem, zacząłem czytać dzieła najwybitniejszego filozofa, jakiego znał świat – Tomasza z Akwinu. Napisał on traktat o pracy i zabawie. Znalazłem w nim to, czego nie potrafiłem wytłumaczyć mojej mamie, a mianowicie, że „istnieje różnica między pracą a zabawą”. Św. Tomasz z Akwinu wyjaśnił to w następujący sposób: Praca ma cel, zabawa nie ma celu. W życiu musi być czas na rekreację oraz – dodaje – nawet na nonsens. Teraz już wiem, że istnieje olbrzymia różnica między bieganiem między bazami a bieganiem do sklepu, lecz wtedy nie byłem wystarczająco dorosły, żeby zdawać sobie z tego sprawę.
Gdy przyjrzymy się buntowi dzieci przeciw rodzicom, być może okaże się, że wprawdzie instynktownie czują one, iż rodzice nie mają prawa im rozkazywać, ale nie potrafią sprecyzować tego odczucia. Czyżby chodziło o rzecz następującą: Skąd ich rodzice czerpią władzę, by rozkazywać swoim dzieciom? Czy uznają tę władzę? Czy kiedykolwiek się do niej odwołują? Czy może sami łamią zupełnie inny zestaw zasad, który jest o wiele mniej święty niż ten, który łamiemy my, dzieci? Dlaczego wszystkie ich polecenia, które są do mnie skierowane, zaczynają się od „Nie rób”? (Pewien psycholog policzył wszystkie „nie rób” wypowiedziane przez matkę do dziecka pewnego popołudnia; było ich w sumie 292).
Czy jest czymś gorszym, że wchodzę do domu w niewytartych butach niż to, że moja matka opuściła ojca i związała się z innym mężczyzną? Dlaczego nie mogę wziąć trzeciego ciastka, skoro mój ojciec zawsze sięga po piątego drinka? Czy mój ojciec, który zwraca się w wulgarny sposób do mojej matki, ma prawo mi powiedzieć, żebym nie jadł brudnymi rękami?
Żadne dziecko nie zadaje wprost tych pytań, ale są one na wpół zagrzebane w jego podświadomości. Później być może odkryje odpowiedź na niektóre pytania, podobnie jak ja odkryłem różnicę między pracą a zabawą. Przyjdzie czas, gdy natknie się na odpowiedź; być może będzie nią fragment Pisma Świętego: „Dzieci, bądźcie posłuszne w Panu waszym rodzicom, bo to jest sprawiedliwe” (Ef 6, 1). Zauważcie, że istnieje granica posłuszeństwa, a mianowicie „w Panu”. Rodzice mają prawo nakazywać, ponieważ mogą powiedzieć dziecku: „Musisz być mi posłuszne, ponieważ odpowiadam za twoje posłuszeństwo przed Bogiem”.
Z drugiej strony dziecko zachęcane jest do bycia posłusznym. „Będąc posłusznym moim rodzicom, czynię rzecz miłą Panu i czynię ją, ponieważ Pan mi to nakazuje”. Dzieci mają być posłuszne rodzicom tylko w takim stopniu, w jakim ich nakazy są zgodne z przykazaniami Boga. Jeśli rodzice każą dzieciom kraść, kłamać, oszukiwać lub robić coś złego, nie można wymagać, aby dzieci ich posłuchały.
Wielu rodziców wyznaje dziś zasadę, że każde pragnienie dziecka musi zostać zapokojone. Mówią, że w ten sposób zapewnią sobie miłość swoich dzieci. Dzieci kochają ich za to, co dostają, a nie za to, jacy są. Gdy dziecko dorośnie, podziw, jaki będzie okazywało swoim rodzicom, będzie zależał jedynie od szlachetności ich charakteru, od ich pobożności i wzajemnej miłości, a nie od tego, że kupowali mu drogie zabawki przygotowując je do tego, by używało świata niczym zabawki.
Rodzice, którzy żyją w Panu, nigdy nie mają problemu z posłuszeństwem. Dzieci są mądrzejsze niż sądzimy.
Arcybiskup Fulton J. Sheen
Źródło: „The Power of Love”, 1968 r., str. 97-99.