
Rembrandt, „Powrót syna marnotrawnego”
„Mam zły nastrój”, „piję zbyt dużo”, „zawsze krytykuję” lub „jestem leniwy” są znajomymi przykładami narzekania tych, którzy wciąż wierzą, że szlachetność charakteru jest istotnym celem. Nie przyznawaliby się do tego, gdyby nie cechowało ich silne pragnienie zerwania z łańcuchem złych nawyków. Mogą spełnić to pragnienie, gdyż można zerwać z każdym złym nawykiem. Lecz owo wyzwolenie się wymaga czterech rzeczy:
- Introspekcja jest niezbędna, abyśmy wyizolowali dany nawyk i jasno dostrzegli w nim grzech. Zdziwienie, jakie odczuwamy, gdy ktoś krytykuje w nas jakąś winę, dowodzi, że nie praktykowaliśmy introspekcji w wystarczającym stopniu, by poznać siebie. Niektórzy ludzie boją się nawet zajrzeć w głąb swoich sumień ze strachu, co by tam mogli znaleźć; są oni niczym tchórze, którzy nie mają odwagi otworzyć telegramu z obawy przed złą wiadomością. Introspekcja jest tym dla duszy, czym diagnoza jest dla ciała – jest pierwszym koniecznym krokiem ku uzdrowieniu. Syn marnotrawny „zastanowił się”, zanim był w stanie podjąć decyzję o wyznaniu swych błędów własnemu ojcu. Skupienie światła uwagi na sobie samych pozwala nam dostrzec wadę lub zły nawyk, który wymaga naprawy; sprawia ono, że zaczynamy widzieć siebie nie takimi, jakimi chcielibyśmy być, ale jakimi naprawdę jesteśmy.
- Unikanie okazji do grzechu jest najłatwiejszym sposobem uniknięcia samego grzechu. Sposobem na trzymanie się z dala od kłopotów jest trzymanie się z dala od sytuacji, które do tych kłopotów prowadzą: człowiek, który ulega poparzeniom za każdym razem, gdy zbliża się do ognia, powinien trzymać się od niego z daleka. Alkoholik musi unikać pierwszego łyka pierwszego drinka; libertyn musi trzymać się z dala od pięknych kobiet; człowiek złośliwy musi uciekać od towarzystwa, które czyni go gorszym. Nasz Pan powiedział: „[M]iłujący niebezpieczeństwo w nim zginie” (Syr 3, 26). Trudno jest pokonać pokusę w chwili, gdy grzech jest w zasięgu ręki; łatwiej jest ją pokonać, jeśli podejmiemy zdecydowane kroki, by uniknąć sytuacji, w której moglibyśmy zostać poddani pokusie. Nasze środowisko może uczynić grzech czymś odpychającym lub atrakcyjnym dla nas, albowiem otoczenie ma wpływ na nas wszystkich. Lecz możemy wybrać środowisko, którego byśmy pragnęli i bezwzględnie odrzucić takie, przez które nabawimy się kłopotów. Nasz Pan powiedział: „Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie” (Mt 5, 29). Oznacza to, że jeśli książki, które czytamy, domy, które odwiedzamy i gry, w które gramy, stają się przyczyną naszych potknięć moralnych, powinniśmy się od nich odciąć i odrzucić je od siebie.
- Akt woli jest kluczowy dla każdego czynu. Lekarze mówią, że nic nie stanowi większej pomocy dla chorego człowieka niż wola życia. W analogiczny sposób, jeśli mamy pokonać nasze wady, musimy zaangażować do tego silną wolę. Nabawiliśmy się złych nawyków, ponieważ ustąpiliśmy im pola poprzez przyzwolenie woli, aż nabrały automatycznego, a może nawet nieuświadomionego charakteru. Aby nad nimi zapanować, musimy odwrócić ten proces, używając woli w celu złamania ich automatyzmu. Nasz charakter determinowany jest nie przez to, co wiemy, ale przez to, co wybieramy, a wybór dokonywany jest przez wolę. Gdy Syn marnotrawny zastanowił się i porzucił grzeszne otoczenie, jego następnym krokiem było powzięcie doniosłego postanowienia: „Zabiorę się i pójdę do mego ojca” (Łk 15, 18).
- Właściwa filozofia życia jest niezbędna, by dokończyć dzieła, albowiem nie da się pokonać złych nawyków wyłącznie siłą woli, potrzeba również miłości. Żaden alkoholik nie zostanie uleczony, jeśli nie znajdzie niczego, co mógłby cenić wyżej niż alkohol. Grzesznik nie wyrzeknie się zła, dopóki nie znajdzie jakiegoś dobra, które miałoby dla niego większą wartość niż jego grzech. Nasz Pan przestrzegł nas sytuacją, w której wymieciony i ozdobiony dom zapełnia się siedmioma demonami złośliwszymi niż ów pierwszy (por. Łk 11, 25); jednakże tak właśnie się dzieje, jeżeli w miejsce wypartego zła nie pojawi się dobro. Nawet w świecie moralnym natura nie znosi próżni.
Złych nawyków nie da się wykorzenić poprzez nienawiść do nich (gdyż nie zawsze należycie ich nienawidzimy). Da się je wykorzenić przez miłość do czegoś innego. Nowa miłość, która nami zawładnie, musi być większa od nas samych – wszak to my sami potrzebujemy poprawy. Niebezpiecznie jest uczynić obiektem tej zastępczej miłości coś łatwego; człowiek, który lekarstwem na hulaszcze życie czyni pychę lub ambicję, może w swej przemianie stać się kimś gorszym niż był w swoim grzechu. Żadna nowa, konkurencyjna miłość nie jest wystarczająco wielka, poza miłością samego Boga, z tym wszystkim, czego ta miłość od nas wymaga. Święty Augustyn podsumował skutki tej miłości słowami: „Kochaj Boga i rób, co chcesz”, albowiem jeśli prawdziwie kochasz Boga, nigdy nie będziesz chciał Go zranić, podobnie jak nie chciałbyś zranić swojego ludzkiego przyjaciela.
Nie da się skutecznie walczyć ze złymi nawykami, jeśli nasza filozofia nie sprawia, że życie obraca się wokół Boga, dla którego zostaliśmy stworzeni i bez którego jesteśmy skazani na nędzne, ponure towarzystwo naszych własnych, mnożących się niedoskonałości.
Arcybiskup Fulton J. Sheen
Źródło: Idź do nieba! Duchowy drogowskaz ku wieczności, 2020 r., str. 157-162.