Zastępowanie modlitwy działaniem
Następnym etapem w duchowym upadku kapłana jest zastępowanie modlitwy pracą. Jest on zbyt zajęty, by się modlić; nie ma czasu na rozmyślania. Staje się tak aktywny, że zaczyna lubować się w tym, co niepospolite. Oddaje się niekończącym się wizytom, spotkaniom i konferencjom. Jest zbyt zajęty, by upaść na kolana, lecz starcza mu czasu na to, by wymachiwać mieczem i grzmieć przeciw urzędnikom państwowym oraz złym politykom. Robi dokładnie to, co uczynił święty Piotr w Ogrójcu, gdy Judasz i żołnierze przyszli, aby pojmać naszego Pana.
Wówczas Szymon Piotr, mając przy sobie miecz, dobył go, uderzył sługę arcykapłana i odciął mu prawe ucho. A słudze było na imię Malchos. Na to rzekł Jezus do Piotra: „Schowaj miecz do pochwy. Czyż nie mam pić kielicha, który Mi podał Ojciec?”
(J 18, 10-11)

José Joaquim da Rocha, „Pocałunek Judasza”, 1786 r.
Jako szermierz, Piotr był doskonałym rybakiem. Jedynym, czego mógł dokonać, szaleńczo posługując się świeckim narzędziem, było odcięcie prawego ucha sługi arcykapłana. W Piotrze wciąż było wiele z natury Szymona. Prawdopodobnie zamierzał zabić Malchosa, ale powstrzymała go Boża Moc. Ostatnim zapisanym cudem naszego Pana dokonanym przed Jego Zmartwychwstaniem było uzdrowienie tego ucha (Łk 22, 51). Być może uleczenie tej rany sprawiło, że Piotr nie został aresztowany.
Postępek świętego Piotra tamtej nocy symbolizuje wszystkich kapłanów, którzy unikają obowiązków swego stanu poprzez nieustanną aktywność. Niektórzy zatracają się w pasji budowania, inni – w organizowaniu, jeszcze inni – w niekończących się bankietach, przemowach, spotkaniach komitetów i zbiórkach pieniędzy. Takie są miecze, które zajmują miejsce modlitwy. Administrowanie, długie godziny spędzane w biurze, przedstawienia teatralne, wieczory towarzyskie, święta parafialne – te wszystkie oznaki sukcesu mogą zabić Ducha.
W okresach pomyślności Kościół administruje, lecz w czasie niedoli Kościół pasterzuje. Kościół, który kosztował dwa miliony dolarów, nie jest znakiem wiary wartej dwa miliony, a marna plebania nie jest oznaką marnego kapłaństwa. Często tym, co przyczynia się do sięgnięcia po miecz działania, nie jest gorliwość dla Chrystusa, a pusta i uboga dusza. Nuda może zrodzić nieustanną, bezrefleksyjną aktywność.
Arystoteles mówi, że wrogiem duchowości jest jedna wada: wada nadmiernej aktywności. Gdy opuszcza nas duch Chrystusowy, duch ciała rodzi „praktycznego kapłana”, „kapłana aktywnego”. A wtedy jest labora, ale nie ma ora.
Pius XI bardzo adekwatnie skomentował tego ducha:
Zwrócić uwagę na ogromne niebezpieczeństwo, na które naraża się kapłan, jeśli – porwany fałszywą gorliwością – zaniedbuje swoje własne, osobiste uświęcenie, aby bezgranicznie poświęcić się zewnętrznym uczynkom swojej posługi, niezależnie od tego, jak bardzo byłyby one godne podziwu…Narazi go to na utratę jeśli nie samej Bożej łaski, to przynajmniej natchnienia i namaszczenia Ducha Świętego, które nadaje tak wspaniałą moc i skuteczność zewnętrznym dziełom apostolatu.
Pius XII podkreślał niebezpieczeństwo wymachiwania mieczem w zastępstwie modlitwy:
Nie możemy powstrzymać się od wyrażenia naszego zmartwienia i obawy o tych, którzy zbyt często do tego stopnia dają złapać się w wir zewnętrznej aktywności, że zaniedbują nadrzędny obowiązek kapłana: uświęcanie samego siebie. Ci, którzy pochopnie twierdzą, że można zanieść ludziom zbawienie poprzez coś, co słusznie i należycie nazywane jest „herezją działania”, muszą zostać wezwani do podjęcia bardziej poprawnego osądu.
Cdn.
Arcybiskup Fulton J. Sheen
Źródło: „Kapłan nie należy do siebie„, 2018 r., str. 259-261.