Kilka lat temu dostałem list od młodej dziewczyny, która napisała mi, że w wieku 18-tu lat poszła na swą pierwszą potańcówkę w towarzystwie swojego kuzyna. Po potańcówce kuzyn odprowadził ją pod bramę jej domu. Dom znajdował się w pewnej odległości od bramy i w drodze do niego została ona zaatakowana przez nieznajomego. Jakiś czas później odkryła, że jest brzemienna. Jedynymi osobami, które uwierzyły w jej wersję wydarzeń, byli jej matka oraz jej spowiednik. Sąsiadki mówiły natomiast: „Och, jakie to straszne, że ta biedna kobieta ma tak złą córkę”. Niektóre koleżanki z chóru nie pozwalały jej śpiewać, gdyż uważały ją za zepsutą grzesznicę. Dziewczyna ta opisała mi wszystkie te udręki pytając mnie: „Dlaczego? Jaka jest odpowiedź?”
Odpisałem jej: „Moje drogie dziewczę, wszystkie te cierpienia spadły na ciebie, gdyż dźwigasz grzech jednego człowieka. Gdybyś dźwigała grzechy dziesięciu ludzi, prawdopodobnie cierpienie twoje byłoby dziesięciokrotnie większe. Gdybyś wzięła natomiast na siebie grzechy stu ludzi, twoje cierpienie również wzrosłoby o stokroć. Gdybyś wreszcie dźwigała grzechy całego świata, oblałby cię krwawy pot”. Tam właśnie jest twój i mój grzech: w krwawym pocie na wzgórzu Golgoty; w tej ludzkiej Postaci, która kochała nas tak bardzo, że nazywamy Ją Najświętszym Sercem.
Arcybiskup Fulton J. Sheen
Kocham To!