Gdy nasz Pan był w Ogrójcu, cierpiał nie tyle z powodu bólu, ile z powodu zła. Pamiętajmy, że tylko niewinni wiedzą, czym jest grzech. Możemy mieć tak wysoką gorączkę, że sprawi ona, iż będziemy myśleć, że jesteśmy zdrowi. Tylko bezgrzeszni tak naprawdę zdają sobie sprawę z winy. W Ogrójcu nasz Pan wraca myślami do przeszłości, rozmyślając nie o bólu, który znosił od momentu, gdy stał się Człowiekiem, lecz o wszystkich grzechach świata popełnionych od początku jego historii. Grzech Adama; Kain i purpura krwi jego brata na białej tkaninie. Obrzydliwości popełnione w Sodomie i Gomorze.Wulgarność Żydów i czasem nawet większa wulgarność pogan. Rozmyślał o wszystkich tych grzechach, sprośnościach i bałwochwalstwie.
Następnie Chrystus przeniósł się myślami w przyszłość i wziął na siebie wszystkie grzechy, które zostaną popełnione aż do końca świata. Grzechy, które profanują Jego mistyczne Ciało, grzechy ludzi starych, którzy powinni byli dawno wyrosnąć z wieku, w którym popełnia się grzechy, grzechy ludzi młodych, dla których Serce Jezusa zostało przebite. Grzechy popełniane w mieście, w cuchnącej miejskiej atmosferze grzechu. Grzechy popełniane na wsi, które sprawiają, że natura rumieni się ze wstydu. Grzechy zbyt paskudne, by o nich wspomnieć, grzechy zbyt okropne, by je nazwać. A Jezus, niczym Samson, wstrząsnął tą straszną budowlą grzechu, ściągnął ją na siebie i pozwolił, aby Go przygniotła, aż krew zaczęła płynąć z Jego Ciała, tworząc na korzeniach drzew oliwnych czerwone krople, pierwsze paciorki w różańcu Zbawienia.
Arcybiskup Fulton J. Sheen