My kapłani zbyt często myślimy, że celibat jest czymś, co dajemy Kościołowi; tak naprawdę jest to coś, co otrzymujemy, podobnie jak dziewczyna może otrzymać oświadczyny. Negatywnym aspektem celibatu jest stworzenie pustki. Dziewicze łono Najświętszej Matki było puste; Pan je wypełnił. Istnieją w świecie dwa rodzaje pustki; pustka Wielkiego Kanionu, która jest jałowa i pustka fletu, który może wytworzyć dźwięki jedynie dzięki ludzkiemu oddechowi. Pustka celibatu jest pustką tego drugiego rodzaju. Ma w niej miejsce wyrzeczenie się części ego i wtedy ze strony Boga zostaje dany dar.
Celibat jest najtrudniejszy, gdy ustaje nasze zakochanie w Chrystusie. Wtedy staje się on ogromnym ciężarem. Gdy my, kapłani, zaczynamy postrzegać celibat w kontekście Kościoła i próbujemy analizować jego historię, socjologię i psychologię oraz temu podobne, wówczas spod tego ciężaru dobywają się jęki. Gdy widzimy celibat w relacji wobec Chrystusa, wówczas staje się on mniejszym problemem; staje się bardziej kwestią miłości. Celibat jako prawo kościelne jest trudny. Celibat postrzegany jako kwestia uczniowskiego posłuszeństwa jest również trudny, lecz jest radosny i możliwy do zniesienia.
Mógłbym narysować krzywą mojego własnego życia i jestem pewien, że każdy kapłan mógłby naszkicować podobną; moja postawa względem celibatu zawsze byłaby wprost proporcjonalna do mojej osobistej miłości Chrystusa. Gdy nasze namiętności przestają płonąć dla Niego, ich żar kieruje się ku stworzeniom. Celibat nie jest brakiem namiętności; jest on raczej intensywnością namiętności.
Arcybiskup Fulton J. Sheen
Źródło: „Treasure of Clay”, 2008r. str. 214.