Z natury jestem poważną osobą. Lecz, paradoksalnie, bardzo lubię humor i śmiech. Miałem na ten temat kilka rozmów z Miltonem Berle, który twierdzi, że mam poczucie humoru, choć nigdy nie przypisywałem sobie tego talentu. Być może tu i ówdzie udało mi się błysnąć humorem, lecz nie należy on do darów, którymi obdarował mnie Bóg. Jednakże istnieje bliski związek między wiarą i humorem. O tych, którym brakuje poczucia humoru, mówimy, że są „zbyt gruboskórni”, że są nieprzejrzyści niczym gruba ściana. Tymczasem humor, niczym szyba w oknie, pozwala „przenikać rzeczy na wskroś”. Materialiści, humaniści i ateiści traktują świat bardzo poważnie, ponieważ jest to jedyny świat, jaki kiedykolwiek będą mieli. Ten, kto ma wiarę, wie, że ten świat nie jest jedynym światem i dlatego nie trzeba brać go zupełnie na serio, gdyż „powiewa on jak błyskotka wokół nadgarstka”. Dla ateisty złoto jest złotem, woda jest wodą, a pieniądze są pieniędzmi. Dla człowieka wierzącego wszystko na świecie jest zapowiedzią czegoś innego. Nie należy brać gór na poważnie. Są one manifestacją mocy Boga; zachody słońca są przejawem Jego piękna; nawet deszcz może być znakiem Jego łagodnego miłosierdzia. Raz spotkałem odźwiernego hotelu Great Southern w Killarney. Wychodząc z budynku, powiedziałem do niego: „Ach, pada deszcz”. Wyciągnął on rękę przed siebie i powiedział: „Ksiądz Biskup nazywa to deszczem. A przecież jest to woda święcona z nieba i powinien Ksiądz Biskup dać się nią pobłogosławić” – i sam uczynił na sobie znak krzyża.
Arcybiskup Fulton J. Sheen
Źródło: „Treasure in Clay. The Autobiography of Fulton J.Sheen”, 2008r., str. 314-315.