Po tym, jak pewnego roku wygłosiłem kazanie wielkopiątkowe w katedrze św. Patryka, do głównego ołtarza podeszła kobieta z rozwianym włosem, nieprzytomnym wzrokiem i siarczyście mnie przeklinała. Zapytałem: „Dlaczego tutaj przyszłaś?”
Odpowiedziała: „Aby kraść portfele”.
Spytałem: „Udało ci się jakiś ukraść?”
„Nie” – odrzekła – „poraziło mnie drugie słowo księdza biskupa, słowo o dobrym łotrze”. Później dodała: „Po co w ogóle rozmawiam z księdzem biskupem? Zaraz doniesie ksiądz na mnie glinom”.
Odparłem: „Dlaczego gliny miałyby się tobą interesować?” Wyciągnęła wycinki z gazet wydawanych w Los Angeles i kopie akt FBI. Jej trzech wspólników zbrodni siedziało już w więzieniu San Quentin i była poszukiwana przez FBI. Spytałem ją, czy była katoliczką. Odpowiedziała twierdząco; praktykowała wiarę do czternastego roku życia. Wysłuchałem jej spowiedzi i zaczęła codziennie przystępować do Komunii Świętej. Lecz nie była w stanie pracować. Pomagałem jej przez około dwadzieścia lat, aż do jej śmierci. Ale ponieważ ukrywałem kryminalistkę, po pewnym czasie powiedziałem do niej: „Muszę poinformować FBI, że wiem, gdzie przebywasz”. Zgodziła się, a ja skontaktowałem się z FBI. Powiedziałem im: „Szukacie pewnej kobiety”.
„Czy bardzo chcemy ją dorwać?” – zapytali.
Odrzekłem: „Bardzo chcecie, nazywa się tak i tak. Codziennie przystępuje do Komunii Świętej w katedrze św. Patryka”.
Odpowiedzieli mi: „Ksiądz biskup uczynił dla niej więcej niż moglibyśmy zrobić my lub jakiekolwiek więzienie, zatem damy jej spokój”. I w ten oto sposób przypadkowe przyjście do kościoła w Wielki Piątek w celu kradzieży portfeli odmieniło życie tej kobiety.
Arcybiskup Fulton J. Sheen
Źródło: „Through the Year with Fulton Sheen”, 1985 r., str. 177.