Przebacz im!

hug-1315552_640

Źródło: Pixabay

Skoro zatem Pan nie osądził swoich oprawców, zanim nadeszła godzina ich sądu, dlaczego my, którzy i tak nic o nich nie wiemy, osądzamy innych nawet wtedy, gdy wyrządzają nam krzywdę? Dopóki żyją, czyż nasze powstrzymanie się od osądu nie może być najskuteczniejszym środkiem ich nawrócenia? W każdym razie sąd nie został nam dany i świat może być za to wdzięczny, albowiem Bóg jest bardziej miłosiernym sędzią niż człowiek. „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni” (Mt 7, 1).

Słowo wypowiedziane przez naszego Pana na Krzyżu brzmiało: „Przebacz”. Przebacz swoim Piłatom, którzy są zbyt słabi, by stanąć w obronie twojej sprawiedliwości; przebacz swoim Herodom, którzy są zbyt zmysłowi, by pojąć twoją duchowość; przebacz swoim Judaszom, którzy sądzą, że wartość mierzy się srebrem. „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23, 34).

To ostatnie zdanie przepełnione jest zjednoczoną miłością Ojca i Syna, w której święta miłość Boga zetknęła się z ludzkim grzechem i zachowała niewinność. Pierwsze Słowo przebaczenia jest najsilniejszym dowodem absolutnej bezgrzeszności naszego Pana. Pozostali z nas muszą przy śmierci stać się świadkami wielkiej defilady własnych grzechów, a ich widok jest tak potworny, że nie mamy śmiałości stawić się przed obliczem Boga bez modlitwy o wybaczenie.

Jednakże Jezus, umierając, nie tęsknił za przebaczeniem, albowiem był bez grzechu. Przebaczenie, o które prosił, miało stać się udziałem tych, którzy oskarżyli Go o grzech. A przyczyną, dla której prosił o przebaczenie, było to, że „nie wiedzą, co czynią”.

Chrystus jest zarówno Bogiem, jak i człowiekiem, co oznacza, że zna On wszelkie sekrety każdego ludzkiego ciała. Ponieważ wie wszystko, potrafi znaleźć wytłumaczenie: „Nie wiedzą, co czynią”. Lecz my tak mało wiemy o sercach naszych wrogów i tak niewiele wiemy o okolicznościach ich czynów oraz o dobrej wierze przemieszanej z ich złymi uczynkami, że z mniejszym prawdopodobieństwem będziemy potrafili znaleźć wytłumaczenie. Ponieważ nie znamy ich serc, jesteśmy mniej skłonni przebaczać.

Aby móc osądzać innych, musimy znajdować się w ich wnętrzu i poza nimi, lecz jedynie Bóg może to uczynić. Nasi bliźni są dla nas tak nieodgadnieni, jak my jesteśmy nieodgadnieni dla nich. Dlatego nasz osąd byłby błędny, albowiem bezprawne sądzenie jest niesprawiedliwością. Jedynie Pan ma prawo osądzać; my tego prawa nie mamy.

Skoro nasz Pan, który miał prawo osądzać i wiedział wszystko, wciąż znalazł powód, by przebaczyć, wówczas nam, którym brak należnych kompetencji i którzy nie jesteśmy w stanie poznać serc naszych bliźnich przy pomocy naszego słabego umysłu, pozostaje tylko jedno – musimy się modlić: „Ojcze… przebacz…bo nie wiedzą, co czynią.”

Nasz Pan użył słowa „przebacz”, ponieważ był niewinny i wszechwiedzący, lecz my musimy go użyć z innych powodów. Po pierwsze dlatego, że Bóg przebaczył nam większe grzechy. Po drugie dlatego, że jedynie dzięki przebaczeniu uda się wyeliminować nienawiść ze świata. I po trzecie dlatego, że warunkiem naszego własnego przebaczenia jest przebaczenie, którego udzielamy innym.

Po pierwsze, musimy przebaczyć, ponieważ Bóg nam przebaczył. Żadna niesprawiedliwość, jaką wyrządzili nam nasi bliźni, nie może się równać z niesprawiedliwością, jaką wyrządzamy Bogu naszymi grzechami. To właśnie ukazuje nasz Zbawiciel w przypowieści o niemiłosiernym słudze (Mt 18,21-25), któremu pan darował dług w wysokości 10.000 talentów i który zaraz potem zaczął dusić innego sługę, winnego mu 100 denarów.

Dług, który pan darował pierwszemu słudze, był 1.250.000 razy większy od długu, który drugi sługa był winien pierwszemu. Poprzez tę wielką dysproporcję pokazane jest nam, o ile większe są grzechy człowieka względem Boga niż grzechy naszych bliźnich popełniane względem nas samych. Dlatego musimy przebaczać naszym wrogom, ponieważ wybaczony nam został o wiele większy grzech – grzech traktowania Boga jako wroga.

A jeśli nie przebaczamy naszym wrogom ich grzechów, najprawdopodobniej jest tak dlatego, ponieważ nigdy rozliczamy się przed Bogiem z naszych własnych win. W tym leży sekret tak wielkiej gwałtowności i zgorzknienia niektórych ludzi w naszym współczesnym świecie; wypierają oni myśl, jakoby sami mogli kiedykolwiek obrazić Boga i dlatego nigdy nie uważają, że sami potrzebują przebaczenia.

Sądzą, że nie potrzebują przebaczenia i dlatego nikt inny nie powinien go dostąpić. Człowiek, który nie uświadamia sobie swojej własnej winy wobec Boga, ma tendencję być najbardziej zawzięty wobec innych; taki był Dawid w okresie, w którym popełnił najgorszy ze swoich grzechów.

Nasze potępienie innych jest często zasłoną dla naszej własnej słabości; ukrywamy naszą własną nagość pod płaszczem krytycyzmu; widzimy źdźbło w oku naszego brata, lecz nigdy nie dostrzegamy belki w naszym własnym oku. Nosimy przed sobą w worku wszystkie winy naszego bliźniego, a nasze własne winy – w worku na naszych plecach.

Najokrutniejszym rządcą jest człowiek, który nigdy nie nauczył się posłuszeństwa, a najbardziej surowym sędzią jest ten, kto nigdy nie bada własnego sumienia. Człowiek świadomy własnej potrzeby odpuszczenia grzechów z dużym prawdopodobieństwem będzie wyrozumiały dla innych.

Taki był Paweł, który – pisząc do Tytusa – znajduje powód okazywania miłosierdzia ludziom: „Niegdyś bowiem i my byliśmy nierozumni, oporni, błądzący, służyliśmy różnym żądzom i rozkoszom, żyjąc w złości i zawiści, godni obrzydzenia, pełni nienawiści jedni ku drugim” (Tt 3, 3).

Zapominanie o swoich własnych grzechach sprawia, że nienawiść współczesnych ludzi jest tak bardzo gorzka i głęboka. Ludzie potrafią udusić swego bliźniego za grosz, ponieważ zapominają, że Bóg darował im dług w wysokości dziesięciu tysięcy talentów. Jeśli tylko uświadomimy im, jak wielką dobroć okazał im Bóg, zaczną być dobrzy dla innych.

Drugim powodem przebaczania tym, przez których niesprawiedliwie cierpimy, jest to, że jeśli nie przebaczymy, nienawiść będzie szerzyła się dopóty, dopóki cały świat nie stanie się nienawistny. Nienawiść jest niezwykle płodna; mnoży się ona z niesłychaną szybkością.

Komunizm zdaje sobie sprawę z tego, że nienawiść może zniszczyć społeczeństwo dużo szybciej niż wojsko; to dlatego nigdy nie mówi o chrześcijańskiej miłości. To dlatego zasiewa ona w robotnikach nienawiść do kapitału, zasiewa ją w ateistach przeciwko religii, zasiewa ją w sobie przeciwko wszystkim, którzy mu się sprzeciwiają.

Jak można powstrzymać całą tę nienawiść, gdy człowiek uderza bliźniego w policzek? Istnieje tylko jeden sposób; jest nim nastawienie drugiego policzka, które oznacza: „Przebaczam ci; nie zamierzam cię znienawidzieć. Jeśli cię znienawidzę, wniosę swój udział do całkokształtu nienawiści. Nie zamierzam tego zrobić. Zabiję twoją nienawiść, wyruguję ją z powierzchni ziemi. Będę cię kochał”.

W ten oto sposób Szczepan pokonał nienawiść tych, którzy go zabili, a mianowicie przy pomocy modlitwy: „Panie, nie poczytaj im tego grzechu!” (Dz 7, 60). W praktyce powtórzył on Pierwsze Słowo z Krzyża.

I owa modlitwa przebaczenia odniosła zwycięstwo nad sercem młodego człowieka o imieniu Szaweł, który stał nieopodal, trzymając szaty tych, którzy kamienowali Szczepana i „zgadzał się na zabicie go”(Dz 8, 1). Gdyby Szczepan przeklął Szawła, ów mógł nigdy nie stać się świętym Pawłem. Jakaż byłaby to strata! Ale owego dnia nienawiść przegrała, albowiem Szczepan przebaczył.

Wreszcie musimy przebaczać innym, ponieważ nasze własne grzechy nie zostaną nam odpuszczone pod żadnym innym warunkiem. W istocie odpuszczenie naszych grzechów jest dla Boga niemal moralną niemożnością, o ile sami nie przebaczymy. Czyż nie powiedział On: „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” (Mt 5, 7). „[O]dpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone.Dawajcie, a będzie wam dane (…) Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie” (Łk 6, 37, 38).

Nie da się uciec od tego prawa. Jeśli nie siejemy, nie będziemy żąć; jeśli nie okażemy miłosierdzia naszym bliźnim, Bóg odwróci od nas swoje miłosierdzie. Tak jak w przypowieści król cofnął swe przebaczenie okazane słudze, ponieważ ów nie zgodził się okazać drobniejszego miłosierdzia swojemu bliźniemu, „[p]odobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu” (Mt 18, 35).

Jeśli skrzynia jest wypełniona solą, nie można jej wypełnić piaskiem; jeśli nasze serca wypełnione są nienawiścią wobec bliźnich, jakże Bóg może wypełnić je swoją miłością? To takie proste. Nie może być i nie będzie nam okazane miłosierdzie, jeśli my sami nie będziemy miłosierni. Prawdziwym sprawdzianem chrześcijanina nie jest zatem to, jak bardzo miłuje swoich przyjaciół, lecz to, jak bardzo kocha swoich wrogów.

Boskie przykazanie jest jasne: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią?” (Mt 5, 44-47).

Wybacz im! Wybacz im nawet siedemdziesiąt siedem razy! Uczyń swe łoże śmierci bardziej miękkim, wybaczając swoim wrogom ich drobne grzechy przeciw tobie, aby i tobie wybaczono twe wielkie grzechy przeciw Bogu. Przebacz tym, którzy cię nienawidzą, abyś mógł pokonać ich miłością. Przebacz tym, którzy cię ranią, aby odpuszczone ci zostały twoje przewinienia.

Arcybiskup Fulton J. Sheen

Źródło: „Go to Heaven”, 1960 r., str. 213-218.

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s