Nasze krzyże

Kapłan, który oddany jest Duchowi, posiada odpowiedź, gdy dopadają go próby, niesprawiedliwość, zdrady, rozczarowania, problemy ze zdrowiem lub pokusy; wie, że przygotował je Duch. Natychmiast przypomina sobie, że „Pełen Ducha Świętego, powrócił Jezus znad Jordanu i przebywał w Duchu [Świętym] na pustyni czterdzieści dni, gdzie był kuszony przez diabła” (Łk 4, 1).

Zrzędliwy stary proboszcz, któremu przydzielono wikariusza, gnuśny, całymi dniami oglądający telewizję wierny, którego musi zaakceptować gorliwy proboszcz – te i inne jawnie diaboliczne próby są dopuszczane przez Ducha, podobnie jak Duch powiódł naszego Pana ku diabłu. Pod przewodnictwem Ducha każda próba wzbogaca duszę kapłana. Najlepiej leczy rany ten, kto sam doznał podobnego zranienia.

Kapłan nigdy nie będzie narzekał na swojego biskupa, swych braci w kapłaństwie i swoich wiernych, jeśli rozumie, że Duch jest autorem wszystkich jego prób. Spójrzcie na biednego Jonasza i zobaczcie, jak wiele Bóg miał wspólnego z jego misją głoszenia pokuty! Jego próby zdawały się wynikać z czysto naturalnych przyczyn, a jednak Pan zarządził każdą z nich: „Ale Pan zesłał na morze gwałtowny wiatr” (Jon 1, 4); „Pan zesłał wielką rybę, aby połknęła Jonasza” (Jon 2, 1); „Pan nakazał rybie i wyrzuciła Jonasza na ląd” (Jon 2, 11); „Bóg zesłał robaczka, aby uszkodził krzew, tak iż usechł” (Jon 4, 7); „zesłał Bóg gorący, wschodni wiatr” (Jon 4, 8).

Gdy zrozumiemy, że wszystkie próby pochodzą od Pana, tracą one swą gorycz, a nasze serce napełnia się pokojem. Gdy nadchodzą takie próby, musimy błagać wiernych, aby walczyli u naszego boku za pomocą swych modlitw. Miarą wartości, jaką przykładamy do modlitwy, jest uporczywość, z jaką prosimy wiernych powierzonych naszej pieczy o modlitwę za nas. Święty Paweł pisał z więzienia do Filipian, że nie będzie musiał martwić się o zdrowie swojej duszy, jeśli będzie mógł liczyć na ich „modlitw[ę] i pomoc, udzielan[ą] przez Ducha Jezusa Chrystusa” (Flp 1, 19). Wiedział, że nie mógłby działać bez orędownictwa osób, które nawrócił. Cenił modlitwy Lidii i osób z jej domu; cenił modlitwy strażnika więziennego; pragnął modlitw Ewdokii, Syntychy i Klemensa, a do Efezjan pisał:

 [Proście] i za mnie, aby dane mi było słowo, gdy usta moje otworzę, dla jawnego i swobodnego głoszenia tajemnicy Ewangelii, dla której sprawuję poselstwo jako więzień.

(Ef 6, 19-20)

Kapłan ma prawo domagać się modlitw od swego ludu, ponieważ to przez ich modlitwy otrzymuje od Ducha wszystko, czego potrzebuje. Jednakże jak niewiele jest parafii, które kładą główny nacisk na modlitwę, gdy trwa budowa liceum lub gdy głoszone są misje święte! Organizujemy zbiórki pieniędzy i ogłaszamy nabór na telefonicznych akwizytorów, lecz czy traktujemy modlitwę jako priorytetowy środek mający zapewnić błogosławieństwo od Boga? Kapłan może zbawiać dusze bez elokwencji, ale nie może ich poruszyć bez modlitwy i Ducha Świętego. Aby zbudować kościół, potrzebujemy „żywych kamieni” (1 P 2, 5), lecz czym są „żywe kamienie zespolone miłością”, jeśli nie wspólnotą chrześcijańską zjednoczoną na modlitwie? Aby zbudować kościół, potrzebujemy świętości, lecz skąd pochodzi świętość, jeśli nie od Ducha? Jak wielu parafian kiedykolwiek modli się za proboszcza lub jego wikariuszy? Jeśli niektórzy tego nie robią, czyż przyczyną nie jest to, że my, kapłani, nie nalegaliśmy na nich z więziennych cel naszych potrzeb duchowych, aby się za nas modlili, podobnie jak Paweł nalegał na Filipian?

Arcybiskup Fulton J. Sheen

Źródło: Kapłan nie należy do siebie, 2018 r., str. 207-209.

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s