
Jakiż byłby ogólny skutek dla narodu, gdyby gazety zmieniły swoje słownictwo i zaczęły używać staroświeckich słów dla wyrażenia pewnych niezmiennych i wiecznych prawd? Pytanie to jest zasadne, ponieważ dzisiaj słowa są tak często używane bez kontekstu, że czasami uważa się, iż nie kryje się za nimi żadna rzeczywistość: nie ma takich rzeczy jak rzepa i kapusta, gdy używamy słowa „warzywo”, i nie ma takich rzeczy jak konie i krowy, gdy używamy słowa „czworonogi”. Komuniści odegrali w tym dużą rolę, ponieważ zaczęli używać słowa „demokracja” dla określenia swojej tyranii, pojęcia „pokój” dla wojny prowadzonej przez piątą kolumnę, a wyrazu „wyzwolenie” – na określenie okupacji. Słowo „postęp”, które oznacza dążenie do ideału, teraz oznacza zmianę ideału. O człowieku, który jechał z Nowego Jorku do Waszyngtonu, mówiono, że czyni „postęp”, gdy dotarł aż do Filadelfii; teraz mówi się, że osiąga „postęp”, gdy kończy w Portland w stanie Maine.
Chłopiec zostaje aresztowany za zastrzelenie innego chłopca, którego nigdy nie widział, ale robi to „z podpuszczenia”. Gazety opisują go jako „delikwenta” lub „psychopatę”, podczas gdy kilka pokoleń temu, kiedy żył Davy Crockett, prasa nazwałaby go „złym”. Kobieta poniżej czterdziestki, która zabija mężczyznę, jest opisywana jako „atrakcyjna”, „towarzyska”, „bogata” lub jako „piosenkarka kawiarniana”, w zależności od przypadku – żaden z tych przymiotników nie ma nic wspólnego ze sprawą, tak jak gdyby dziennikarz bejsbolowy podkreślał kolor oczu pałkarza, a nie jego trafienia. Zdanie: „Rudzielec trafia do bazy” rozmija się z sednem sprawy tak samo, jak „Piękna śpiewaczka bluesowa zabija swojego ojca”.
Wydaje się, że panuje paniczny strach przed stosowaniem terminów moralnych, a nawet przed potępianiem czegokolwiek na gruncie moralnym. Terminy psychologiczne, język socjologii, a nawet terminy medyczne, takie jak „kompleksy”, są przywoływane z atmosferą naukowej pewności, ale skrzętnie unika się określeń typu: „zły” czy „dobry”, „właściwy” czy „niewłaściwy”. Chyba jedynym przypadkiem użycia pojęcia „dobry” jest sytuacja, gdy cytuje się w prasie słowa matki złego chłopca, który właśnie popełnił morderstwo – matki, która całkowicie zaniedbała swojego męża i dzieci: „To był dobry chłopiec”.
Przypomina to rozważania G.K. Chestertona na temat tego, co by się stało, gdyby zabił swoją babcię. Powiedział, że każdy, kto by o tym usłyszał, opisałby to za pomocą tysiąca innych określeń, oprócz słowa „złe”. Niektórzy nazwaliby go szalonym, inni powiedzieliby, że ma niskie IQ, że jest wulgarny, że brak mu manier, że był to ohydny spektakl albo odrażająca scena, albo patologia, albo efekt kompleksu Elektry, albo że było to „ekonomiczne marnotrawstwo dobrej babci”. Jedynym prawdziwym stwierdzeniem wartym wzmianki jest to, że ów czyn był zły, ponieważ babcia miała prawo do życia. Spisek polega na używaniu jakiegokolwiek słowa poza tym jednym, które wprowadziłoby nas w dziedzinę etyki – na której zbudowana jest każda cywilizacja.
Jeśli nie będzie jakiegoś ostrego i szybkiego prawa, które przeciwstawi się psychologicznemu i koniunkturalnemu opisowi zbrodni, nie minie wiele czasu, a zły czyn będzie nazywany dobrym, jeśli zostanie popełniony w ładny sposób. Już niedługo dramaturgowie, pisarze, a nawet mordercy będą opisywać odbieranie życia ludzkiego jako „zbrodnię doskonałą”. To tak jakby opisywać trąd jako „idealną chorobę”.
Kwaśne nuty w muzyce nie stają się słodkie tylko dlatego, że muzyk występuje w białym krawacie i czarnym fraku; przestępczość nieletnich nigdy nie zostanie pokonana dopóty, dopóki będzie rozpatrywana w kategoriach abstrakcyjnych, zamiast widzieć ją w konkretnych młodych ludziach, którzy stanowią problem. Żaden lekarz nie może wyleczyć choroby zmieniając jej nazwę; podobnie żadna nauczycielka nie wykorzeni ignorancji mówiąc, że jeśli nie przepuści każdego ucznia co roku, to wzbudzi w nich „kompleks niższości”. Dobro i zło nie zmieniają się, nawet jeśli ktoś szuka ucieczki w piątej poprawce [do Konstytucji Stanów Zjednoczonych]. Dobro jest dobrem, nawet jeśli nikt nie ma racji, a zło jest złem, nawet jeśli wszyscy się mylą.
Arcybiskup Fulton J. Sheen
Źródło: „On Being Human”, 1982 r., str. 334-336.
„Gazety opisują go jako „delikwenta” lub „psychopatę”, podczas gdy kilka pokoleń temu, kiedy żył Davy Crockett, prasa nazwałaby go „złym”. ”
Z dużym prawdopodobieństwem w oryginale pojawia się termin „delinquent” a to nie jest delikwent a „przestępca”.
„Delikwent” jest wyrażeniem jak najbardziej poprawnym: https://obcyjezykpolski.pl/delikwent/