Jakie są dzieci?

sheen-z-dzieckiem

„Starzy” ludzie nie wejdą do Królestwa Niebieskiego. Mamy Boską gwarancję dla tego stwierdzenia, choć nie zostało ono ujęte dokładnie w tych słowach. Gdy Syn Boży przyszedł na ziemię, powiedział: „Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego” (Mk 10, 15). Nie miał przez to na myśli, że mamy być dziecinni, ale że mamy być jak dzieci. Jakie cechy dziecka musi posiadać dorosły, by dostąpić wiecznej młodości w niebie?

Pierwszą cechą dziecka jest to, że pławi się ono w nieskończoności i wieczności. Dziecko sądzi, że teraźniejszość trwa wiecznie. Nie może pojąć przeszłości, dlatego śmierć jest poza jego wyobrażeniem. Nie może zrozumieć tego, co będzie, nie może też wyobrazić sobie rzeczy innymi niż są nimi w istocie. Przemijalność całkowicie wymyka się dziecięcej zdolności pojmowania. Być może jednym z powodów, dla których dziecko odczuwa tak wielki żal, gdy matka wychodzi z domu, jest to, że jej nieobecność zdaje mu się trwać wiecznie. Mówi się, że psy mają dokładnie to samo poczucie całkowitej straty, gdy ich pan je zostawia.

Dziecko jest podróżnikiem bez bagażu. Żyje w teraźniejszości i utożsamia ją z wiecznością. Może dosiąść miotły i wyobrażać sobie, że jest królem niezmierzonych przestrzeni. Żadna lalka nie jest po prostu kawałkiem szmatki dla dziewczynki; jest postacią z krwi i kości. Łodygi fasoli faktycznie sięgają nieba. Dopiero z upływem lat, wraz z którymi przemija poczucie wieczności, dziecko uzmysławia sobie przemianę będącą podstawą wszelkiego stworzenia. Dlatego, z psychologicznego punktu widzenia, im bardziej się starzejemy, tym mniejszy staje się świat. Gdy dorosły traci poczucie wieczności, zostaje wciągnięty w rodzaj wiru, w którym wszystko coraz bardziej kręci się wobec jego własnego ego, aż w końcu zostanie uwięziony we własnym egoizmie.

Drugą cechą dziecka jest niewinność. Dziecko z trudnością dostrzega zamęt i zło, a przynajmniej nie postrzega ich ono w ten sposób. Wszystko, co istnieje, dziecko przyjmuje jako dobre i prawdziwe. Niewinność dziecka jest bezpośrednio powiązana z religijnym uczuciem, które bierze swój początek w dziecięcym uczuciu lub miłości do rodziców. Dopóki dziecko nie ukończy szóstego roku życia, cechuje je bezgraniczny podziw dla rodziców. Przypisuje im wszechwiedzę, moc, dobro i prawdę. Nie może sobie wyobrazić, że jakikolwiek inny ojciec na świecie mógłby być silniejszy od jego własnego taty, a jakakolwiek inna matka – lepsza od jego własnej mamy. Nietrudno jest w późniejszym okresie odnieść te cechy do ich źródła, którym jest sam Bóg.

Dziecko cechuje olbrzymia przyswajalność prawd religii, choć w tym wieku nie trzeba dostarczać mu uzasadnienia tych prawd. Nauczanie religii bardzo przypomina nauczanie czystości. Wpajamy dzieciom nawyki czystości, a dopiero później dowiadują się one o higienie i o tym, dlaczego należy zachowywać czystość. Podobnie uczymy je o Prawdzie i Dobroci Boga, a dopiero później poznają one przyczynę poddania się i miłości.

Jeśli ktoś powie, że w dzieciach jest nienawiść, należy stwierdzić, że dzieci nienawidzą tylko wtedy, gdy są nienawidzone. Dziecko drażnione przez starszego brata reaguje podobnym uczuciem. Dzieci, które nienawidzone są przez własnych rodziców, wzrastają w nienawiści. Tam, gdzie brak otoczenia i atmosfery miłości, nienawiść narasta niczym w zatłoczonym metrze. W Arktyce byłoby tyle pomarańczy ile w Kalifornii, gdyby było tam tyle samo słońca. Podobnie dzieci, które wzrastają w atmosferze miłości, stają się łagodne i miłe. Niezwykle trudno jest przekonać dzieci do tego, by kochały Boga, jeśli same nie były kochane i jeśli nie doświadczyły miłości.

Arcybiskup Fulton J. Sheen

Źródło: „The Power of Love”, 1968 r., str. 91-92.

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s