
Człowiek rzadko otwarcie buntuje się przeciw Nieskończonemu Bogu; jeśli wie, że zbuntował się i zgrzeszył i jeśli wciąż nie chce pogodzić się z konsekwencjami swego postępowania, próbuje zminimalizować grzech posługując się wymówkami, tak jak czynił to Kain. Lecz współczesny człowiek utracił zdolność rozumienia pojęcia „grzech”. Gdy popełni grzech i gdy w jakiś sposób odczuje jego skutki (a wszyscy ludzie muszą je odczuwać), zaczyna szukać ulgi w eskapistycznych kultach lub nałogach, np. w alkoholu lub narkotykach. Winą za swe złe samopoczucie obciąża współmałżonka, pracę, przyjaciół oraz system ekonomiczny, polityczny lub społeczny. Często narzeka na przepracowanie i „napięcie”, przejawiając symptomy fizycznego cierpienia – wszystko to są sztuczne wysiłki mające pozwolić mu uniknąć stawienia czoła faktom – mianowicie temu, że zgrzeszył. Człowiek taki może stać się neurotykiem – i często nim się staje. Jeśli jego neuroza osiągnie stan zaawansowany, jakiś psychoanalityk powie mu, że nie jest on w pełni odpowiedzialny za swoje czyny, ponieważ jest „pacjentem”. Daje mu to kolejny pretekst do tego, aby nie przyznawać się do grzechu.
Arcybiskup Fulton J. Sheen
Źródło: „Peace of Soul”, 1949 r., str 72.