
Była bardzo piękna, wyglądała na piętnaście–osiemnaście lat. Jej biała jak śnieg suknia pod szyją była zawiązana złotym sznurkiem i sięgała jej do stóp, które były ledwo widoczne i odnosiło się wrażenie, że niemal nie dotykają gałęzi drzewa. Głowę i ramiona okrywał biały płaszcz ze złotym rąbkiem, który podobnie jak suknia opadał aż do jej stóp. Dłonie miała złożone jak do modlitwy na wysokości piersi. Na prawej ręce miała zawieszony różaniec z lśniących pereł ze srebrnym krzyżem. Jej niewypowiedzianie piękną twarz spowijał blask jasny jak słońce, ale malował się na niej wyraz lekkiego smutku (…)
W tym samym czasie, gdy na wschodnim krańcu Europy Antychryst przypuścił atak wymierzony przeciwko samej idei Boga oraz społeczeństwu, doprowadzając do jednego z najstraszniejszych rozlewów krwi w dziejach ludzkości, na zachodnim krańcu starego kontynentu w pełni chwały ukazał się odwieczny wróg piekielnego węża.
Spośród sześciu objawień Matki Bożej najważniejsze było to z 13 lipca 1917 roku. Trzeba pamiętać, że wojna trwała już od trzech lat. Nawiązując do tego faktu, Maryja powiedziała:
– Ta wojna zbliża się ku końcowi. Jeżeli ludzie zrobią to, o czym wam powiedziałam, wiele dusz dostąpi zbawienia i odnajdzie pokój. Ale – dodała – jeżeli ludzie nadal będą obrażać Boga, nie minie dużo czasu, a właściwie już podczas następnego pontyfikatu rozpocznie się kolejna, jeszcze straszniejsza wojna.
I rzeczywiście, w okresie pontyfikatu Piusa XI rozgrywała się straszna wojna domowa w Hiszpanii, która była preludium do drugiej wojny światowej. W czasie tej wojny czerwoni w swojej nienawiści w okrutny sposób zamordowali trzynastu prałatów, czternaście tysięcy księży i zakonników oraz zniszczyli dwadzieścia dwa tysiące kościołów i kaplic. Następnie Matka Boża powiedziała, jaki znak będzie zapowiadał wybuch drugiej wojny światowej:
– Kiedy zobaczycie nieznane światło jaśniejące w nocy, wiedzcie, że jest to wielki znak od Boga, że zbliża się kara na świat za liczne jego zbrodnie, będzie wojna, głód, prześladowanie Kościoła i ojca świętego. W późniejszym czasie pytano Łucję, kiedy ten znak się pojawił. Odpowiadała, że chodziło o nadzwyczajną zorzę polarną, która oświetliła znaczną część Europy w noc z 25 na 26 stycznia 1938 roku. Odnosząc się do zapowiadanej wojny, Łucja mówiła: „Będzie straszna, straszna”. Kary Boże zawsze są warunkowe i można je odwrócić dzięki pokucie. Trzeba zwrócić uwagę, że Matka Boża powiedziała, iż drugiej wojny światowej można uniknąć, dodała bowiem:
– Aby temu zapobiec, przybędę, aby prosić o poświęcenie Rosji memu Niepokalanemu Sercu i o Komunię Świętą wynagradzającą w pierwsze soboty. Jeżeli moje życzenia zostaną spełnione, Rosja nawróci się i zapanuje pokój, jeżeli nie, bezbożna propaganda rozszerzy swe błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowanie Kościoła, dobrzy będą męczeni, a ojciec święty będzie musiał wiele wycierpieć. Różne narody zginą.
Przesłanie kończy się słowami nadziei i radości:
– Na koniec jednak moje Niepokalane Serce zatriumfuje. Ojciec święty poświęci mi Rosję, która się nawróci i przez pewien czas zapanuje pokój na świecie.
Ostatnie objawienie miało miejsce 13 października 1917 roku. Matka Boża zapowiedziała wcześniej, że w tym dniu dokona się cud, żeby wszyscy obecni mogli uwierzyć w Jej objawienia. Wieczorem października drogi do Fatimy zapełniły się powozami, rowerami i piechurami pielgrzymującymi na miejsce objawień. W południe 13 października w okolicy Fatimy zebrał się sześćdziesięciotysięczny tłum świadków, wśród których było wielu ludzi niewierzących i szyderców. Nie zależy nam na udowadnianiu autentyczności zjawiska, które miało miejsce w Fatimie. Ci, którzy wierzą w królestwo ducha i w Matkę Bożą, nie potrzebują dowodów, a ci, którzy odrzucają Ducha, i tak by tych dowodów nie przyjęli. Powinniśmy natomiast zastanowić się, jakie znaczenie należy przypisywać „tańcowi słońca”, który wielu ludzi widziało w dniu 17 października 1917 roku. Niczego nie możemy powiedzieć na pewno, ponieważ jednak ogólne wrażenie było przerażające, możemy pokusić się o pewne spekulacje.
Czy mogła to być zapowiedź dnia, w którym ludzie ukradną część energii atomowej ze Słońca i użyją jej nie do oświetlenia świata, ale do zrzucenia bomby z nieba na bezbronną ludność? W czasach, kiedy klęska głodu dotykała ziemię, kiedy wojny niszczyły gromadzone przez stulecia dziedzictwo ludzkości, kiedy człowiek był człowiekowi wilkiem, kiedy wielkie obozy koncentracyjne niczym Moloch pochłaniały miliony ludzkich istnień, ludzie zawsze mogli spoglądać ku niebu z nadzieją. Chociaż bowiem ziemia była okrutna, przynajmniej niebiosa pozostawały dla nas łaskawe. Czy to objawienie jest zapowiedzią, że na pewien czas niebiosa również zwrócą się przeciwko ludziom, a ogień z nieba zostanie skierowany przeciwko bezbronnym dzieciom Bożym? Nie wiemy, czy była to zapowiedź bomby atomowej. Jedno jednak jest pewne – nie oznaczało ono końca nadziei. Między ciemnymi chmurami wciąż bowiem widoczna jest wizja Pięknej Pani w niebiosach, która ma księżyc pod stopami, wieniec z gwiazd nad głową i jest obleczona w słońce. Niebiosa nie są nastawione przeciwko nam i nie dokonają zniszczenia, dopóki Ona jest Królową Nieba.
Być może jednak warto się zastanowić, dlaczego Wszechmogący Bóg w swojej opatrzności uznał za stosowne dać nam w tym czasie objawienie swojej Najświętszej Matki, aby ponownie zwrócić nas ku modlitwie i pokucie. Natychmiast przychodzi na myśl jedno wyjaśnienie. Ponieważ świat stracił Chrystusa, możliwe, że odzyska Go za pośrednictwem Maryi. Gdy nasz Najświętszy Pan miał dwanaście lat, zagubił się. Wtedy odnalazła Go Jego Matka. Teraz, kiedy znowu straciliśmy Go z oczu, być może właśnie dzięki Maryi świat odzyska swojego Boga i Zbawiciela. Inne wyjaśnienie może być takie, że Boża opatrzność kobiecie dała moc pokonania zła. W tym strasznym dniu, gdy zło po raz pierwszy pojawiło się na świecie, Bóg tak przemówił do węża w ogrodzie Eden: „Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono ugodzi cię w głowę, a ty ugodzisz je w piętę” [Rdz 3, 15]. Innymi słowy, zło będzie miało potomstwo. Ale dobro też doczeka się potomstwa. To dzięki potędze kobiety zło zostanie pokonane. Obecnie żyjemy w godzinie zła. Chociaż bowiem do dobra należy dzień, zło ma swoją godzinę. Nasz Pan, Jezus Chrystus, zapowiedział to w chwili, gdy Judasz przyszedł do Ogrodu Oliwnego: „To jest wasza godzina i panowanie ciemności” [Łk 22, 53]. W tej godzinie zło może tylko zgasić światła nad światem – ale może to zrobić. Skoro zatem żyjemy w godzinie zła, jak inaczej mamy przezwyciężyć ducha Szatana, jeśli nie mocą Kobiety, której Wszechmocny Bóg dał nakaz zmiażdżenia głowy węża? Nie słyszy się już kłamstw, że Kościół katolicki oddaje cześć Maryi albo że stawia Ją na równi z Bogiem lub wręcz, że Maryja zajmuje Jego miejsce. Ludzie zaczynają uznawać przekazywaną przez chrześcijańską tradycję prawdę, że tak jak przez Ewę grzech pojawił się na świecie, tak też przez nową Ewę, czyli przez Maryję, na świat przyjdzie odkupienie za grzechy […].
Objawienia fatimskie są dla nas przypomnieniem, że żyjemy we wszechświecie moralnym, w którym zło pokonuje samo siebie, a dobro samo podtrzymuje swoje istnienie. Są przypomnieniem, że zasadnicze problemy tego świata nie dotyczą polityki czy ekonomii, lecz ludzkich serc i dusz, a odnowa duchowa jest warunkiem polepszenia sytuacji społecznej. Rosja Radziecka nie jest jedynym zagrożeniem dla Zachodu. Za większe zagrożenie uznać należy proces niszczenia duchowości w świecie zachodnim, któremu Rosja nadała polityczną formę i społeczną substancję. Według słów Matki Bożej Fatimskiej druga wojna światowa wybuchła, ponieważ nie było poprawy ludzkich serc i dusz.
Arcybiskup Fulton J. Sheen
Źródło: „Komunizm i sumienie Zachodu„, 2022 r., str. 306-313.