Nakładem Wydawnictwa AA ukazała się kolejna książka autorstwa arcybiskupa Fultona J. Sheena:
Z opisu wydawniczego:
Jak błędne ideologie wpływają na losy świata
Abp Sheen w sposób proroczy opisuje cywilizacyjny kryzys naszych czasów, odnosząc się do doświadczeń II wojny światowej. Zauważa, że niebezpieczne nurty polityczne są reakcją na ekscesy i wady bezbożnej, sekularystycznej i materialistycznej kultury, będąc wynikiem przekształcania się społeczeństwa w grę indywidualnych egoizmów. Błyskotliwie obnaża i demaskuje współczesne jemu, ale i te obecne w naszych czasach totalitaryzmy. Krytycznie odnosi się do ideologii, których owocem są nadużycia w sferze indywidualnej i społecznej, w ekonomii, prawie i polityce, prowadzące do ograniczenia wolności.
Nakładem Wydawnictwa AA ukazała się antologia tekstów abpa Sheena poświęconych sakramentom świętym.
Z opisu wydawniczego:
Abp Fulton Sheen przekazuje nam z mocą, w wyjątkowy sposób, prawdę tradycyjnego nauczania Kościoła o sakramentach świętych. Podążając za jego słowem dowiemy się:
jak sam Chrystus ustanowił każdy sakrament;
w jaki sposób Sakramenty mają zarówno „moc, jak i skuteczność”;
dlaczego Chrzest umożliwia „wlanie w nas cnót”;
jak protestantyzm, nawet w swojej najbardziej pociągającej postaci, podważa zdrową naukę Ewangelii i Kościoła;
jaką moc i znaczenie dla świata ma Najświętszy Sakrament;
jaka fundamentalna różnica istnieje pomiędzy małżeństwami chrześcijańskimi i niechrześcijańskimi;
jak Sakrament Namaszczenia Chorych usuwa chorobę z duszy;
o dwunastu wymiarach sakramentu święceń;
o najlepszych strategiach duchowych dla par małżeńskich;
jak „badać” swoje sumienie
Poznamy też wiele innych, kluczowych spraw dla naszego życia duchowego, sakramentalnego i małżeńskiego.
Nakładem Wydawnictwa Esprit ukazała się książka „Krzyż i kryzys” autorstwa arcybiskupa Sheena.
Z opisu wydawniczego:
Dziś świat stoi na rozdrożu. W kierunku przyszłości rozciagają się dwie drogi. Jedna prowadzi do ruiny moralnej, druga do zbawienia. Jedną z nich pójdą ludzie w dół, w towarzystwie uwodzicielskiego Antychrysta, drugą w – górę w braterstwie Chrystusa.
Arcybiskup Fulton Sheen, wybitny katolicki filozof i apologeta, w swojej książce dotyka sedna kryzysu, który trawi współczesny świat – kryzys ten ma wymiar nie tyle polityczny i ekonomiczny, ile moralny i religijny, a jego centralnym punktem jest krzyż, o którym chcemy dziś zapomnieć. Autor rozważa przypowieść o synu marnotrawnym. Pokazuje, że ta znana biblijna historia dotyczy świata, który odszedł od Chrystusa i roztrwonił swoje dziedzictwo zbawienia i kultury na rzeczy czysto materialne. Zbawienie dla świata przyjdzie jedynie poprzez pokutny powrót do domu Ojca.
Nakładem Wydawnictwa ESPRIT ukazała się książka: „Godzina Święta. Modlitwy i medytacje”.
Z opisu redakcyjnego:
Arcybiskup Fulton J. Sheen, Sługa Boży, od momentu przyjęcia święceń kapłańskich codziennie odprawiał Godzinę Świętą przed Najświętszym Sakramentem. Zachęcał do tej praktyki zarówno osoby konsekrowane, jak i świeckie. Godzina Święta nadawała poczucie sensu jego życiu, by ostatecznie uświęcić moment jego śmierci – podczas jej odprawiania odszedł do Domu Ojca. W swojej książce amerykański duchowny dzieli się z czytelnikami owocami praktykowania Godziny Świętej. Odwołując się do osobistych doświadczeń, tłumaczy, czym ona jest oraz jak ją prawidłowo odprawiać. Proponuje również niezwykle głębokie treści medytacji. Odkryj, jak uczynić swoje Godziny Święte bardziej skutecznymi, i doświadcz potężnych chwil komunii z Bogiem!
Po co spędzać godzinę dziennie na medytacji? Ponieważ żyjemy na samej powierzchni naszych dusz, wiedząc bardzo mało o Bogu i o naszej wewnętrznej istocie. Nasza wiedza dotyczy głównie przedmiotów, a nie przeznaczenia. Większość naszych trudności i rozczarowań w życiu pochodzi z błędów popełnianych w naszych życiowych planach. Zapomnieliśmy o celu życia, a nawet zwątpiliśmy w samą jego wartość.
Książkę można zamówić pod następującym linkiem: ZAMAWIAM KSIĄŻKĘ
Zmarła wczoraj Joan Sheen Cunningham, bratanica Fultona J. Sheena, wspomina wielkiego stryja w swojej książce, która niedawno ukazała się w polskim tłumaczeniu (nakładem Wydawnictwa AA):
Z opisu redakcyjnego:
Joan Sheen Cunningham szczęśliwie dorastała wraz z rodziną w Illinois, kiedy brat jej ojca, biskup Fulton Sheen, zaoferował jej życiową szansę: możliwość nauki w prywatnej szkole w Nowym Jorku. Z błogosławieństwem rodziców chętnie się zgodziła, a Fulton Sheen został dla niej drugim ojcem, wzorem do naśladowania i przyjacielem na całe życie.
W tym pamiętniku Joan opisuje wiele niezwykłych, kształtujących jej życie przeżyć i rozmów z Fultonem Sheenem. Z czułością wspomina, jak stryj Fulton kierował jej życiem duchowym i wspierał życie uczuciowe, pomagał Joan i jej mężowi znaleźć mieszkanie, ochrzcił ich dzieci i wnuki, zabierał w dalekie podróże. Fulton Sheen, którego przedstawia nam Joan, to nie tylko pomnikowa osobowość telewizyjna, ale człowiek modlitwy, hojności i gorliwości misyjnej, kontaktujący się z niezliczonymi ludźmi ze wszystkich środowisk. Opisując wiele niezwykłych historii z całego swego życia, autorka pokazuje, że główną troską tego wielkiego człowieka było dzielenie się ze wszystkimi Bożym Miłosierdziem.
Książkę można nabyć pod następującym linkiem: ZAMAWIAM KSIĄŻKĘ
W jedności z Kościołem kapłan płodzi dzieci w Chrystusie, nie tylko dzieci przyniesione do chrzcielnicy i uczynione dziećmi Bożymi, ale także dorosłych, których nawrócił, podobnie jak Paweł nawrócił Onezyma i innych. Dziś jednak obserwuje się zanik „ojcostwa” w kapłaństwie. Tytuł ten bywa nawet odrzucany słowami: „Nie mów do mnie ‚ojcze’, mów do mnie ‚Józek'”. Być może nie należy mówić „ojcze”, ponieważ kapłan ma świadomość, że nie ma duchowego potomstwa. Czy możliwe jest, że aborcja ciała zaowocowała w kapłaństwie aborcją ducha? Samo odrzucenie faktu, że Ojciec Święty potępił zerwanie związku między miłością a życiem, ma swój odpowiednik w spadku liczby nawróconych we wszystkich diecezjach Kościoła. Czy niektórzy kapłani zażywają „pigułkę” w sensie niepłodzenia dzieci w Chrystusie? W Dniu Sądu Ostatecznego, kiedy stawimy się przed Tronem Chrystusa, zapyta nas On „Gdzie są twoje dzieci?”. Bóg nienawidzi bezpłodności u tych, których uczynił płodnymi w Duchu. Niezadowolenie z celibatu w Kościele jest wprost proporcjonalne do niepowodzenia w nawracaniu dusz do Chrystusa. Celibat nie znajduje ujścia dla namiętności, jeśli nie dojdzie do duchowej regeneracji. Jak powiedział Carl Jung, stłumiona energia libido wznosi się w górę ku miłości do Boga. Kiedy pojawia się jałowość i sterylność w miłości do Kościoła i jego wzrostu, coraz bardziej naglące stają się potrzeby cielesnego wyładowania. My, kapłani, jesteśmy strażnikami Jego Kościoła i Pan nie chce, abyśmy dali Mu wytchnienie od zbierania żniwa w Jego imieniu. „Na twoich murach, Jeruzalem, postawiłem straże: cały dzień i całą noc nigdy milczeć nie będą. Wy, co przypominacie [wszystko] Panu, sami nie miejcie wytchnienia i Jemu nie dajcie spokoju, dopóki nie odnowi i nie uczyni Jeruzalem przedmiotem chwały na ziemi” (Iz 62,6-7).
Arcybiskup Fulton J. Sheen
Źródło: „Those Mysterious Priests”, 1970 r., str. 309.
W gazecie „The Catholic Advocate” z 14 kwietnia 1966 r. pojawiła się informacja o tym, że władze PRL nie zgodziły się na przyjazd ówczesnego biskupa Fultona J. Sheena na obchody tysiąclecia chrztu Polski:
Odmówiono wjazdu do Polski dostojnikom Kościoła
Polski konflikt na linii Kościół-państwo stał się w tym tygodniu przedmiotem międzynarodowej kontrowersji, gdy polskie ambasady na całym świecie niechętnie ujawniły, że odmówiły wiz setkom przedstawicieli Kościoła, którzy planowali wziąć udział w obchodach milenijnych w ciągu najbliższego miesiąca.
Akcja przeciwko cudzoziemcom została połączona z zapowiedzią podjęcia przez państwo środków mających na celu odciągnięcie Polaków od religijnych obrzędów.
Ograniczenia w podróżowaniu dotarły do USA i New Jersey.
Co najmniej 15 amerykańskim prałatom, w tym biskupowi Fultonowi J. Sheenowi z Nowego Jorku, arcybiskupowi Johnowi J. Krollowi z Filadelfii i arcybiskupowi Celestine J. Damiano z Camden, odmówiono wydania wiz.
Matce Virginette, C.S.S.F., przełożonej prowincjalnej Sióstr Felicjanek w Lodi, również odmówiono prawa do podróży. A ks. Franciszek Knutowicz i 40 członków parafii Matki Bożej Częstochowskiej w Jersey City do dziś pozostaje w niepewności co do ich pielgrzymki zaplanowanej na 26 kwietnia.
Inne podróże zaplanowane na lipiec przez Felicjanów i parafię Najświętszego Serca w Wallington pozostają pod znakiem zapytania.
Prałaci w całych Stanach Zjednoczonych otrzymali wiadomość, że nie otrzymają wiz. Polska ambasada w Waszyngtonie wydała sprzeczne oświadczenia na temat sytuacji; najpierw powiedziano, że nie będzie wiz, ale później podano, że zakazem objęci są tylko biskupi.
Adolph Kita, polski konsul generalny w Chicago, który odrzucił prośbę arcybiskupa Johna P. Cody’ego, wyjaśnił:
„Nasi ludzie w Polsce uważają, że nie byłoby dobrze gdyby w Warszawie przebywało jednocześnie tak wielu dostojników kościelnych”.
Arcybiskup Cody i biskup pomocniczy Aloysius J. Wycisło mieli zabrać ze sobą kilkuset pielgrzymów z okolic Chicago.
Podobne działania podjęto wobec niedoszłych pielgrzymów w całej Europie. Nie przedstawiono żadnych wyjaśnień, a polscy konsulowie zasugerowali jedynie, aby przełożyć wizyty na późniejszy okres roku, kiedy nie będzie żadnych trudności.
Doniesienia zdawały się wskazywać na embargo na wszystkie wizy turystyczne od 15 kwietnia do 15 maja, czyli w czasie największych obchodów milenijnych. Wyparcie cudzoziemców z Polski zdawało się być tylko jedną z części planu komunistycznego rządu, mającego na celu osłabienie obchodów milenijnych.
Na 16 kwietnia, kiedy obrzędy religijne zostaną zainaugurowane w Gnieźnie, i 17 kwietnia, kiedy będą się odbywać w Poznaniu, reżim zaplanował w obu miastach uroczystości upamiętniające aliancką przeprawę przez Odrę w 1945 roku.
3 maja nastąpi kulminacja uroczystości religijnych w sanktuarium na Jasnej Górze w Częstochowie. Na ten sam dzień rząd zaplanował wielkie mecze piłkarskie w Katowicach koło Częstochowy i w każdym mieście, gdzie są one planowane. Rząd planuje również organizowanie specjalnych wycieczek kolejowych z udziałem zespołów rock-and-rollowych do miejscowości położonych nad jeziorami i kurortów górskich, gdzie planowane są również inne huczne atrakcje.
Doniesiono, że ambasador USA John A. Gronouski rozmawiał o ograniczeniach w podróżowaniu z polskimi władzami i wskazywał na „możliwe negatywne skutki wobec amerykańskiej opinii publicznej.”
Zakaz podróżowania najwyraźniej dotknął nawet mieszkańców innych krajów leżących za Żelazną Kurtyną. W Bonn donoszono, że odmówiono wiz jugosłowiańskim katolikom. Niemieccy prałaci, wśród których zaproszenie polskiego kardynała Wyszyńskiego wywołało furorę w grudniu ubiegłego roku, ogłosili, że ich wnioski o wizy zostały odrzucone.
Okazało się również, że planowana na lato podróż kardynała Wyszyńskiego do Stanów Zjednoczonych prawdopodobnie nie dojdzie do skutku. Aleksander Skarżyński, dyrektor polskiego Urzędu do Spraw Wyznań, powiedział: „Jest więcej powodów, by sądzić, że nie pojedzie, niż że pojedzie. Rząd musi mieć jakieś zapewnienie, że kardynał będzie ograniczał się do kwestii religijnych, jeśli wyjedzie za granicę.”
O odmowie wydania wiz amerykańskim prałatom poinformował 6 kwietnia wicekonsul RP Edward Kocemba w liście do firmy Ameropa Travel z Brooklynu, która na początku roku zorganizowała wyjazd dla pielgrzymów. Podróżni nadal będą jeździć do Europy na uroczystości milenijne w Paryżu i Rzymie. Ale Polska znalazła się poza ich planem podróży.
Kapłan nie należy do siebie, należy do Chrystusa. Nigdy nie musi się martwić, kim jest; nie należy do siebie. Jest własnością Chrystusa. Ambasador oddaje swoją ludzką naturę Chrystusowi jako narzędzie służące do kontynuacji aż do końca czasów nauczania, rządzenia i uświęcania misji Chrystusa dla dobra ludzkości. „Dar duchowy, otrzymany przez prezbiterów w święceniach, przygotowuje ich nie do jakiejś ograniczonej i zacieśnionej misji, lecz do najszerszej i powszechnej misji zbawienia „aż po krańce ziemi” (Dz 1, 8)[1]„.
Również biskup nie jest posłany najpierw do diecezji a przypadkowo do świata. Przede wszystkim jest posłany, aby pojednać całą ludzkość i tylko ze względów jurysdykcyjnych powierzony mu zostaje mały kawałek ziemi. Chrystus, który go posyła, nie był osobą ludzką. Tym „Kimś”, kto poprzedzał Jego ludzką i Boską naturę, było Słowo Boże. Podobnie jak ludzka natura Chrystusa nie miała osoby ludzkiej, która ograniczałaby działania tej natury, tak też, gdy kapłan oddaje się Chrystusowi jako Jego narzędzie pojednania, traci on i porzuca swoje ego. W idealnym przypadku Osoba Chrystusa zaczyna brać górę. „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2,20).
Ekstaza życia ambasadora polega na takim pomniejszeniu własnego ego, aby Osoba Chrystusa przewodniczyła całej jego istocie. Nie należy mylić ról Chrystusa i Jego ambasadorów, ale istnieje wzajemne przenikanie się i to jest warunek owocności. „Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity” (J 15, 5).
Zachowując pełną świadomość tego faktu, kapłan ma ogromną moc czynienia dobra. „Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia. ” (Flp 4,13). Podczas gdy ludzie światowi mogą się chwalić pośród przyjemności i rosnących zysków: „To jest życie”, nieświatowy kapłan nie może myśleć w tych kategoriach: „Dla mnie bowiem żyć – to Chrystus” (Flp 1,21).
Gdy ten świat coraz bardziej dochodzi do wniosku, że życie nie ma sensu i debatuje nad tym, czy „być albo nie być”, kapłan trzyma w ręku sekret życia. Nie tkwi ono w filozofii, ale w Osobie, a motywacją do przetrwania życia jest „Jestem zakochany w Chrystusie”. Owa duchowa dyktatura dotyczy umysłu: „To dążenie niech was ożywia; ono też było w Chrystusie Jezusie” (Flp 2,5); woli: „Albowiem to Bóg jest w was sprawcą i chcenia, i działania zgodnie z [Jego] wolą” (Flp 2,13-14); i ciała: „Niechże więc grzech nie króluje w waszym śmiertelnym ciele, poddając was swoim pożądliwościom. Nie oddawajcie też członków waszych jako broń nieprawości na służbę grzechowi, ale oddajcie się na służbę Bogu jako ci, którzy ze śmierci przeszli do życia, i członki wasze oddajcie jako broń sprawiedliwości na służbę Bogu. Albowiem grzech nie powinien nad wami panować, skoro nie jesteście poddani Prawu, lecz łasce” (Rz 6,12-14).
Jest to przeciwieństwo opętania diabelskiego, w którym zły duch opanowuje człowieka, mówi za niego, działa za niego i daje mu siłę, której inaczej by nie miał. Wolność jest naszą własnością, którą możemy oddać. Każdy mężczyzna zakochany w kobiecie oddaje swoją wolność: „Twoja wola jest moim pokojem”. W szerszej przestrzeni życia wolność oddaje się anonimowej władzy czasu: „W tym roku ubierają się na zielono”. ” Oni mówią.” Nikt nie wie, kim są „oni”. Kapłan też oddaje swoją wolność, ale oddaje ją Nieskończonej Mocy i Miłości i w ten sposób cieszy się „wolnością i chwałą dzieci Bożych” (por Rz 8, 21).
Jeśli istnieje jakiś problem, którego kapłan nigdy nie powinien mieć, jest nim problem tożsamości. On wie, kim jest i gdzie się znajduje. Jeśli pytanie to pojawia się u kogoś, kto jest skądinąd normalny, może być ono spowodowane konfliktem osobowości; życie Chrystusa i życie jego własnego ego znajdują się w stanie wojny domowej. Problem tożsamości pojawia się z powodu zanegowania granic, limitów i praw. Po czym poznajemy tożsamość stanu Nowy Jork? Po jego granicach. Jak możemy poznać tożsamość boiska do baseballu? Po liniach faulu. Gdy tylko porzuca się granice lub „tak daleko – nie dalej”, brakuje tej zewnętrznej rzeczywistości, która zapewnia mu stałą tożsamość. Odmowa przyjęcia norm i praw niszczy świadomość tożsamości, podobnie jak wybuch kotła niszczy jego tożsamość jako zbiornika pary pod stałym ciśnieniem.
W obecnych czasach konformizmu, gdy ideałem niektórych zakonników i duchownych jest utożsamianie się ze światem, wzrasta liczba zaburzeń psychicznych. Niektórzy oddają się Chrystusowi, mówiąc: „Nie należę do siebie, jestem Twój”, a później rozwodzą się z Chrystusem, aby uczynić ducha świata wyznacznikiem wartości. Powstaje straszliwe napięcie, które zostaje pogrzebane w podświadomości za pomocą ataków na Kościół lub celibat. Człowiek, który w świecie nigdy nie został podniesiony do ambasadorstwa i intymności z Chrystusem, nie jest w stanie odgadnąć straszliwej męki tych, którzy zrezygnowali z tej intymności z Królem. Sekretem pokoju jest zanegowanie ego, tak aby Chrystus mógł królować. Jak napisała Simone Weil: „Uczestniczymy w tworzeniu świata poprzez dekreację samych siebie”. Zostaliśmy stworzeni z niczego, a wracając do niczego, dotykamy Boga, albowiem stworzenie nastąpiło ex nihilo. „Potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał” (J 3, 30). Żaden kapłan, który pojmuje swoją misję, nie powiedziałby nigdy: „Muszę być sobą”. Raczej: „Muszę należeć do Niego”. To ostatnie sformułowanie nie tylko jest poprawniejszą formą gramatyczną; stanowi ono bardziej solidną teologię.
Arcybiskup Fulton J. Sheen
Źródło: „Those Mysterious Priests”, 1970 r., str. 210-213.
[1] Dekret o posłudze i życiu kapłanów „Presbyterorum ordinis”, nr 10.
Nie ma żadnych zasad – wystarczy spędzić nieprzerwaną godzinę przed Najświętszym Sakramentem. Gdyby jednak część Godziny została odprawiona przed Mszą Świętą, a reszta po Mszy Świętej, nadal byłaby zachowana jej ciągłość.
Czasami jest to trudne, szczególnie w wakacje, kiedy nie mamy nic do zrobienia. Pamiętam, że w Paryżu miałem dwie godziny przerwy między pociągami. Poszedłem do kościoła Świętego Rocha, aby odprawić swoją Godzinę Świętą. W ciągu roku nie zdarza mi się więcej niż dziesięć razy, że zasypiam za dnia. To był jeden z tych dni. Byłem tak zmęczony, że o 14:00 usiadłem – zbyt zmęczony, by uklęknąć – i zasnąłem. Spałem doskonale do godziny 15.00. Zapytałem Dobrego Boga: „Czy odprawiłem Godzinę Świętą?”. Przyszła odpowiedź: „Tak! W ten sposób Apostołowie odprawili swoją pierwszą Godzinę Świętą”. Najlepszym czasem na jej odprawienie jest poranek, wcześnie, zanim dzień zastawi na nas swoje pułapki. Dochowując jej wierności i nie pozwalając, by cokolwiek ją zakłóciło, używamy jej jako znaku i symbolu naszej ofiarności. Nie jesteśmy powołani do wielkich pokut, a wiele z nich przeszkadzałoby nam w wypełnianiu obowiązków, ale Godzina jest naszą codzienną ofiarą w zjednoczeniu z Chrystusem. Wielu księży i sióstr zakonnych na całym świecie obecnie ją odprawia, a ich dzieła duszpasterskie dowodzą, że „byli z Jezusem”. Znam kapłana, który przez pięćdziesiąt cztery lata nie opuścił żadnej codziennej Godziny Świętej. Codziennie modli się o to, by umrzeć w obecności Najświętszego Sakramentu w sobotę lub w święto Matki Bożej. Mimo tak długich modlitw zanoszonych w tej intencji nie ma on żadnej pewności, że Pan go wysłucha, ale zawsze mówi z uśmiechem: „Jeśli tego nie zrobi, będzie potężnie zakłopotany, gdy Go spotkam”.
Arcybiskup Fulton J. Sheen
Źródło: „Those Mysterious Priests”, 1978 r., str. 185-186.
Ponieważ nasz Pan o to prosił. Chrystus stawiał niewiele żądań. Chociaż jest Panem Wszechświata, nigdy nie żądał niczego na swojej ziemi, z wyjątkiem oślicy i jej źrebięcia, a i tych chciał nie na zawsze, ale po to, by ich użyć. „[I] rzekł im: «Idźcie do wsi, która jest przed wami, a zaraz znajdziecie oślicę uwiązaną i źrebię z nią. Odwiążcie je i przyprowadźcie do Mnie! A gdyby wam kto co mówił, powiecie: „Pan ich potrzebuje, a zaraz je puści”»” (Mt 21, 2-3). Podobnie jak w Niedzielę Palmową pożyczył osiołka, tak samo pożyczył barkę Piotra na ambonę, a nawet chleby i ryby, gdyż zwrócił dwanaście koszów.
Tylko przy jednej okazji poprosił swoich kapłanów, aby coś dla Niego zrobili, a było to podczas Jego samotnej nocy w Ogrójcu: „[P]oczął się smucić i odczuwać trwogę. Wtedy rzekł do nich: «Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze Mną!»” (Mt 26,37). Aby znaleźć towarzystwo, zwrócił się do Piotra, Jakuba i Jana, których pozostawił w zewnętrznym ogrodzie: „Czuwajcie i módlcie się” (Mt 26,41). Możemy się tylko domyślać, co działo się w tym ogrodzie. Ból znamy, możemy w pewnym stopniu odczuwać agonię innych, gdy krzyczą. Ale grzechu nie pojmujemy tak dobrze. Tylko niewinni mogą dokładnie pojąć winę. Jesteśmy nią zarażeni i nie możemy jej zrozumieć, podobnie jak pacjent z wysoką gorączką i delirium nie rozumie swojej choroby tak dobrze jak lekarz. Jezus jako niewinny, podczas „Godziny” pozwolił, aby wszystkie bluźnierstwa świata splamiły Jego usta, tak jakby to On je wypowiedział; wszystkie kradzieże świata zostały wrzucone w Jego ręce, jak gdyby to On je popełnił. Na wzór Samsona, wyciąga On ręce, aby ściągnąć na siebie wszystkie grzechy świata: Był tam Kain, purpurowy na prześcieradle krwi swego brata; były tam obrzydliwości Sodomy i Gomory; obecne były także grzechy popełnione na prowincji, które przyprawiały o rumieniec całą naturę; grzechy popełnione w mieście, w miejskiej atmosferze grzechu; grzechy młodych, dla których Serce Chrystusa zostało tak czule przebite; grzechy starych, którzy powinni już byli przekroczyć wiek, w którym się grzeszy. Grzech! Grzech! Grzech! Grzech! A potem z porów Jego Ciała wylewały się paciorki krwi, pokrywając purpurą oliwne korzenie Getsemani w pierwszym różańcu odkupienia.
Trzykrotnie wracał, by stwierdzić, że Jego uczniowie śpią. Z samotności i udręki serca zapytał: „Tak, jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną?” (Mt 26, 41).
Warto zastanowić się, kim oni byli? Jego kapłanami. „Nic dziwnego, że inni mnie zaniedbują, ale ja liczyłem na was”. Kim jest On? Panem, który spłacał ich długi. Jam Tua Res Agitur (cierpię w twojej sprawie). O co prosił? O Godzinę czuwania, czyli zwracania uwagi na środowisko zewnętrzne i o spędzenie Godziny na modlitwie – zachowując jedność z Ojcem. Często spędzał całą noc na modlitwie, ale teraz poprosił tylko o Godzinę – była to jedyna prośba, jaką kiedykolwiek do nich skierował i to wtedy, gdy najbardziej ich potrzebował.
Oni spali, ale wróg nie spał. We wszystkich wielkich kryzysach Kościoła siły zła są aktywne, ale wybrani śpią. Judasz schodzi teraz zza wzgórz, zarzuca ramiona na naszego Najświętszego Pana i pali Jego usta pocałunkiem. W tym momencie Pismo Święte ukazuje olbrzymią głębię „Godziny”. Po raz ostatni słowo to jest użyte w Piśmie Świętym, gdy Jezus mówi do Judasza: „[T]o jest wasza godzina i panowanie ciemności” (Łk 22, 53). „Książę tego świata” jest „władcą ciemności” i wolno mu teraz czynić to, co najgorsze. Zło ma swoją godzinę i wszystko, co może zrobić, polega na zgaszeniu światła świata. Ta godzina w Ogrodzie powtarza się w różnych momentach historii Kościoła i często dzieje się to za pośrednictwem tych, którzy zostali powołani przez Chrystusa, a później opętani przez Szatana, jak to miało miejsce w przypadku Judasza (J 13,27). Władzę antychrysta w literaturze apokaliptycznej zawsze przedstawia się jako kierowaną przez upadłego kapłana. To właśnie ksiądz, a nawet kardynał przygotował rebelię przeciwko Kościołowi na końcu świata we Władcy świata Bensona, w Trzech rozmowach Sołowjowa i w Wielkim Inkwizytorze Dostojewskiego.
Zauważmy jednak dwa różne zastosowania słowa „Godzina” wobec Judasza i wobec uczniów, zwłaszcza Piotra. W pierwszym przypadku „Godzina” oznacza to samo, co w siedmiu odniesieniach Jana: moment agonii, nienawiści i przemocy wobec Boga-Człowieka. Ale kiedy zwraca się do swoich wiernych kapłanów, Chrystus używa słowa „Godzina” na określenie uczestnictwa, współudziału, współczucia i jedności z Jego złamanym Sercem; chwili, w której mogli dopełnić w swoim ciele Jego cierpienia (Kol 1,24).
Godzina spotyka godzinę. Zło ma swoją godzinę i przez ten czas wierny kapłan musi czuwać i modlić się. W Piśmie Świętym często można zauważyć, że Bóg używa narzędzi porażki jako instrumentów zwycięstwa. Po dumnej kobiecie, Ewie, pokorna dziewica, Maryja; po nieposłusznym mężczyźnie, Adamie, pokorny mężczyzna, Chrystus; po drzewie, krzyż, a nawet po wężu zła, ten, który został wywyższony na Kalwarii, jak Mojżesz wywyższył węża. Można znaleźć tutaj analogiczne zastosowanie: Jezus pragnie, aby „Godzina” walczyła z „Godziną”. Godzina przeciwko Godzinie: „Ze mną” przeciwko: „Witaj Rabbi”; czuwanie przeciwko spaniu; modlitwa zamiast knowań. Te dwa przeciwieństwa znajdują się w Najświętszym Sercu objawionym Świętej Małgorzacie Marii. Jego Serce ma na szczycie krzyż, a wokół niego koronę cierniową, co oznacza Godzinę Ciemności. Ale z Serca buchają płomienie miłości, co oznacza Godzinę Czuwania. W Godzinie Świętej miłość spotyka się z antymiłością.
Arcybiskup Fulton J. Sheen
Źródło: „Those Mysterious Priests”, 1978 r., str. 175-177.
Musisz być zalogowany, aby dodać komentarz.